Krewetka z krainy bursztynu

Arek Kubale: „Skromna i niewidoczna, zakopana płytko w morskim piasku, uchodzi zwykle naszej uwadze. Co jednak umyka ludzkiemu oku, dla troci bywa obowiązkowym daniem w jej morskim menu.

Powiadom znajomego:

Garnela (Crangon crangon) – bo o niej będzie mowa – to niewielka krewetka, która doczekała się wielu rozmaitych imitacji w pudełkach muszkarzy uganiających się za bałtycką trocią. Kolebką wzorów na morską troć jest w większości przypadków Dania i zwykle wiele kultowych już dzisiaj much naśladujących krewetki pochodzi właśnie z tej krainy, niegdyś zamieszkiwanej przez wikingów. Nie wiadomo dokładnie, jak dawno temu powstały pierwsze muchy imitujące garnelę, ale umownie przyjmuje się, że to pochodzące z połowy lat 70. ubiegłego stulecia Grå Frede, Sandhesten, czy nieco mniej znany Bjarke, dały początek późniejszemu – a obecnie już kultowemu – Pattegrisenowi, czyli najbardziej znanej muszce naśladującej bałtyckie krewetki. Owszem, istnieje cały szereg o wiele starszych wzorów krewetek (głównie z Wysp Brytyjskich), będących domeną wędkarstwa łososiowego, ale to właśnie duńska szkoła wiązania tak zwanych kyst fluer (czyli „much wybrzeża”) nadała ton i charakterystyczny wygląd większości wzorów trociowych, również tym imitującym garnelę.

Między muchą a spinningiem

Na naszym rodzimym podwórku nie możemy niestety pochwalić się równie bogatą historią łowienia troci w morzu na muchę jak nasi sąsiedzi z północy Europy. Wynika to z kilku czynników, z których najważniejszym wydaje się diametralnie inny charakter naszego wybrzeża, jeśli porównać je do kamienistych i płytkich łowisk w Skandynawii. Gdy duńscy wędkarze latami rozwijali swoje koncepcje i podążali w kierunku wspomnianego wyżej Pattegrisena, w Polsce niepodzielnie rządziły wahadłówki, które na naszych plażach dawały nieporównywalnie większy zasięg w porównaniu do nawet najbardziej wyżyłowanego rzutu wędką muchową. Jednak odległość to jedno, a możliwości naśladowania określonych organizmów to drugie. Twarda blacha nijak nie odzwierciedla delikatnej garneli z wszystkimi odnóżami i wąsami. I tu wkraczają dwie metody łowienia bałtyckich troci: metoda muchowa oraz jej mariaż ze spinningiem, czyli bombarda (zwana również sbirulino) –   coraz bardziej popularna wśród łowców morskiej troci. A żadna przynęta nie odwzorowuje garneli tak dokładnie i finezyjnie, jak właśnie sztuczna mucha.

Dywan kontra spey

Skoro już udało mi się uzasadnić wartość stosowania much w imitowaniu krewetek, pora na pochodzącą z Mierzei Wiślanej muchę Amber Shrimp. Wzór tej muchy to wynik splotu kilku wydarzeń i pomysłów, które miały miejsce w naszej pracowni na Mierzei Wiślanej, gdy wraz z żoną Agą musiałem sprostać chwilowym trudnościom w dostawach oryginalnych piór o charakterystycznych długich promieniach typu spey, które są podstawą wymienionego wyżej trociowego Pattegrisena. Albo tych piór nie było, albo ich jakość była niewystarczająca (mimo że pochodziły od renomowanego producenta). Zaczęło się wiązanie eksperymentalne, choć nie trzeba było zaczynać też od zera. Po pierwsze, ..."

Na stronie 46 WW 4/24 Arek Kubale przedstawia sprawdzoną muchową przynętę do łowienia troci w Bałtyku.

Podobne wiadomości