Karp 28,20 kg Łukasz Bednorz z Wodzisławia Śląskiego

Z roku na rok łowi się w Polsce coraz większe karpie. Jeszcze niedawno wydarzeniem była „dwudziestka”, a dziś zdarzają się ryby, których masa oscyluje wokół 30 kilogramów. Takim pięknym karpiem może pochwalić się Łukasz Bednorz z Wodzisławia Śląskiego:

Powiadom znajomego:

„Łowienie karpi to moja ogromna pasja już od 15 lat. Zaczęło się od lektury prasy wędkarskiej, zdjęcia ogromnych karpi i amurów rozpalały moją wyobraźnię. Krok po kroku zdobywałem doświadczenie, kompletowałem sprzęt. Dziś staram się każdą wolną chwilę spędzać na łowisku.

W poniedziałek, 20 maja, wyruszyłem na kolejną wyprawę. Tym razem zaplanowałem trzydniową zasiadkę na położonej nieopodal mojego miejsca zamieszkania żwirownią PZW Buków nr 670. Jest to ciekawe łowisko z doskonałą obsadą wyrośniętych karpi, które w tym roku uzyskało status wody „no kill”. Przygotowania rozpocząłem o 7 rano od rozbicia namiotu na najbliższe noce, rozłożenia wędek i wysondowania dna z zamiarem ustalenia, gdzie najlepiej ulokować swoje zestawy. Pierwszy z nich położyłem około 150 m, przy wyspie, na głębokości 3,7 m (przynęt była kulka Hot Corn 20 mm plus pop-up orzech tygrysi z firmy Aro Baits 16 mm), drugi natomiast na otwartej wodzie, około 100 m od brzegu, nieopodal wypłycenia na głębokości 2,5 m (Mix 20 mm + pop-up 16 mm squid z firmy Aro Baits).

Pierwszy dzień zasiadki i noc minęły spokojnie, bez przysłowiowego „pika”. O siódmej rano hanger na wędce z zestawem wywiezionym 150 metrów od brzegu, przy wyspie, lekko opadł.

Zaciąłem i zacząłem zwijać zestaw. Początkowo nie poczułem specjalnego oporu. Pomyślałem, że to puste branie, albo że na karpiową przynętę skusił się niewielki leszcz. Gdy ściągany zestaw był mniej więcej w połowie drogi poczułem ogromny opór, a znajdująca się na końcu zestawu ryba wykonała gwałtowny odjazd, którego w żaden sposób nie mogłem zatrzymać. Pierwsza myśl: sum! Widząc, że to nie przelewki, wsiadłem do pontonu i ruszyłem za rybą. Po dopłynięciu do niej nawinąłem strzałówkę i zacząłem pompować.

Oczekiwałem widoku suma, ale zamiast niego pod powierzchnią wody pokazał mi się przeogromny karp! Pierwszy raz widziałem takie monstrum. Z wrażenia zaczęły mi się trząść nogi. W mojej głowie kołatała tylko jednak myśl, żeby nie spiąć tej ryby. Po kolejnych 10 minutach holu udało mi bezpiecznie wprowadzić ją podbieraka. Poczułem ogromną ulgę i radość. Wiedziałem, że to będzie mój nowy rekord życiowy. Wraz z kolegą, który wpadł w odwiedziny, na gorąco staraliśmy oszacować masę ryby.

Początkowo dawaliśmy jej 23 kg, ale gdy położyliśmy ją do kołyski „urosła” w naszych oczach do 25 kg, jednak realna masa wprawiła nas osłupienie – po odjęciu ciężaru worka wyszło nam, że karp ważył 28,20 kg!

Nowy Personal Best z wody PZW, o 12 kg lepszy od poprzedniego wyniku!

Dostałem wiele gratulacji od moich przyjaciół i kolegów, byłem niesamowicie zadowolony.”

Podobne wiadomości