Wymagający cierpliwości i uporu, pomimo tego, że wszystko raczej nas od łowienia odstręcza. Pomaga w tym trochę poczucie humoru, zwłaszcza w stosunku do samego siebie.
Najlepiej wygospodarować sobie cały dzień, ponieważ czas aktywności ryb jest zwykle krótki i ciężko przewidzieć, kiedy nastąpi. Ciężko też jakąś zasadę tu przyjąć, zwłaszcza gdy mamy w ciągu całego dnia jedno branie. Jeżeli mamy już choćby dwa w krótkim okresie czasu, to od razu wiemy, że to była ta chwila. Co by było, gdybyśmy w ten kwadrans właśnie spożywali jakieś kanapki? Tragedia! Dlatego pamiętajmy, aby jak najdłużej nasza przynęta była dla ryb dostępna. Tak, aby mieć szansę na wykrycie tej chwilowej aktywności w ciągu całego dnia bezrybia.
Warto dbać o samopoczucie
Czyli musi nam być w miarę komfortowo. Ubiór odpowiedni, taki abyśmy wiele godzin mogle spędzić bez uszczerbku na zdrowiu. Do tego prowiant i gorący napój. Aby jednak nie tracić zbyt wiele czasu (chociaż przyjemność wypicia aromatycznej kawusi i przekąszenia jest bezcenna), możemy spożywać w trakcie przytrzymywania pracującego woblera w jakiejś wielce obiecującej miejscówce. W jednym ręku wędzisku, w drugim kubek i... możemy się zdziwić, gdy po kilku minutach coś ostro łupnie w naszą przynętę.
Trzeba szukać ryby
Lutowe pstrągi niekoniecznie chcą daleko się przemieszczać, aby podgryźć nasz wabik. Dlatego zmieniajmy sposób prezentacji przynęty. Przeczesujmy rożne warstwy wody, podawajmy ją w różne miejsca, bo nigdy nie wiadomo, gdzie można spodziewać się ryby. Woda jest chłodna, więc pstrąg może znajdować się na niemalże stojącej miejscówce. Może też nie mieć w ogóle ochoty na ruszenie się z miejsca. Czasami musimy aż „wymęczyć“ przedłużoną prezentacją wabika i siebie, i jego.
Jeżeli dokładne obłowienie nic nie daje, musimy ..."
Jeżeli zastanawiasz się, czy warto iść na ryby to na stronie 36 WW 2/24 Sławek Kurzyński przekona cię, że warto!