Bolenie, sumy, sandacze? A może jazie i klenie? Trudno się zdecydować…

Dawid Kaszlikowski: „Wypłynąłem wcześnie rano. Liście drzew przybrały już jesienne barwy. Zakotwiczyłem łódź na głębokim napływie rozmytej ostrogi, tworzącej podwodny garb, oznaczony zawirowaniami wody. Poniżej nurt wymył czterometrowy dół przechodzący w długą rynnę. Klasyczny rzut za ostrogę dużym woblerem i wolne zwijanie. W połowie drogi, podczas wolnego opadu, nastąpiło gwałtowne branie – ryba próbowała zabrać mi kij!!! Jesienny sezon zapowiada spore emocje!

Powiadom znajomego:

Październik to bez wątpienia jeden z moich dwóch ulubionych miesięcy na Wiśle. Są nimi czerwiec i właśnie październik. Wcześniej zaliczał się do nich wrzesień i wtedy jeszcze uważałem, że najlepszy czas na rzece trwa od 15 września do 15 października. Jednak ostatnimi laty wrzesień mamy bardzo ciepły, więc pierwsze grube jesienne ryby łowimy o miesiąc później. Październik to czas, w którym możemy trafić na zgrupowanie boleni. Nadal dobrze biorą sumy. Również sandacze, mimo ich małej populacji, meldują się na naszych wędkach. Szczupaki to na warszawskiej Wiśle „białe kruki”, a mimo to właśnie jesienią zdarzają się ich przyłowy. Październik jest także dobrym miesiącem na mniejsze „białe drapieżniki” – klenie i jazie. O tej porze roku spinningista naprawdę ma w czym wybierać.

Bolenie

W październiku najczęściej biorą bolenie. W tym czasie grupują się w większe stada. Nie są to jednak ryby stadne – nie zauważono ich wspólnych i zależnych od siebie zachowań. Zgrupowania boleni mają natomiast związek z wędrówkami i grupowaniem się drobnicy. Gdzie ich szukamy? Po pierwsze na kamienistych rafach z rynnami. Takie miejsca są dostępne zarówno z brzegu jak i z łodzi. Często da się do nich dorzucić przynętą bez wchodzenia do wody. Niżówki na rzekach zwiększają szansę na dobry połowy wędkarzom bez łodzi.

Na rafach szukam największej, głównej rynny. Drobnica będzie tam się gromadzić lub tamtędy wędrować na zimowiska, stanowić bardzo łatwy cel dla boleni. Zaczynam łowienie techniką klasycznej przepływanki spinningowej. Czyli rzut w rynnę i zwijanie linki na przemian z luzowaniem plecionki. Pozwalam, aby przynęta stukała o dno i sama szukała ryb. Aby przypominała małą rybkę, którą porwał nurt. W tych warunkach najlepszym rozwiązaniem jest oczywiście wobler wertykalny. Kiedy znajdzie się on już naprzeciw naszego stanowiska, prowadzimy go powoli w naszą stronę. Prowadzenie, sekundowy opad i tak na przemian. Brania spodziewam się w rynnie, zarówno w czasie prowadzenia, ja i podczas opadu. Krótki czas opadu jest newralgicznym momentem – często prowokuje to rybę do ataku. Kiedy już obłowię rynnę, skupiam się na rejonie z wolniej płynącą wodą, czyli w zakolu obok strefy zawirowań wody. Zakładam wtedy wobler w kształcie uklei ze sterem i prowadzę go bardzo powoli. Zdarza się bowiem, że ten rejon duże patrolują bolenie.

Kolejnym miejscem są ostrogi, najlepiej te największe, najstarsze, najmocniej hamujące nurt. Przypomnę, że chodzi nam o zgrupowania boleni. Pojedynczego bolenia da się „wydłubać” w tym okresie niemal na każdej główek, ale my przecież szukamy zarówno ilości, jak i jakości – stąd taki wybór. Łowimy podobnie jak na rafie. Na początku szukamy ryb w rynnie, a następnie w zakolu za główką. Najlepsze są stare, zniszczone, przelane ostrogi, które zdradzają swa obecność zawirowaniami na powierzchni wody.  Stajemy więc na napływie podwodnej ostrogi, w takiej odległości od niej, aby przerzucać ją przynętą, a następnie penetrujemy każdą partie wody wertykalnym bezsterowcem lub typowym woblerem ze sterem. Skuteczne jest raczej wolne prowadzenie z opadem, ale nie do samego dna, ponieważ bolenie to nie sandacze. Po prostu na sekundę zatrzymujemy przynętę.

Kolejnym dobrym miejscem jest opaska. Jest to miejsce typowo brzegowe. Najlepsze są najstarsze, najbardziej rozsypane opaski. Muszą znajdować się blisko nurtu. Łowienie na opasach jest mozolne. Trzeba przeczesywać metr po metrze. Rzucamy przynętę prostopadle do nurtu i prowadzimy ją wachlarzem. Wobler wertykalny, wobler ze sterem lub guma – wszystko tu się sprawdza. 

Duże zgromadzenia boleni zdarzają się również ..."

Dawid Kaszlikowski na stronie 10 WW 10/24 przekonuje, że październik to najlepszy miesiąc na Wiśle.

 

Podobne wiadomości