„To był czwartek, 27 czerwiec. Siedziałem w pracowni i robiłem woblery, nie w głowie mi były ryby. Zadzwonił jednak kolega, z którym nie widziałem się z pół roku. Zaczął sondować, co bym powiedział na wspólny wypad, bo będzie w okolicy i ma właśnie wolne popołudnie. Decyzja mogła być jedna. Zapakowałem sprzęt, do samochodu zapiąłem przyczepę z pontonem i po dwóch godzinach zameldowałem się w umówionym miejscu nad Wisłą. Po szybkim zwodowaniu zaczęliśmy trollingowanie. Postawiłem na czerwono-niebieskiego Spidermana, którego sobie zrobiłem na ten sezon. Tego dnia świeciło słońce, było ciepło, bezwietrznie. W czasie wędkowania kolega ciągle zmieniał przynęty, wierząc, że w końcu któraś z nich okaże się skuteczna, ja natomiast cały czas byłem wierny Spidermanowi. Nasze wyniki były jednak podobne – mijały kolejne godziny, a my ciągle bez kontaktu z rybą. Przed wieczorem pogoda zmieniła się, ochłodziło się i zaczął padać deszcz. Nie lubię deszczu, a poza tym cisza w wodzie nie nastrajała nas zbyt optymistycznie, podjęliśmy więc decyzję, że kończymy wędkowanie. Obraliśmy kurs na pozostawiony na brzegu samochód i ciągle trollingując zaczęliśmy płynąć w tym kierunku. Po nawrocie przepłynęliśmy może ze dwieście metrów, gdy na echosondzie dostrzegłem cień potężnego suma. Ten widok dosłownie mnie zelektryzował! Zdążyłem tylko rzucić do kolegi: „Patrz, jaki wielki cień!”, a w chwilę potem poczułem na wędzisku potężne tąpnięcie. Mam go! Pierwszy odjazd, sum odskoczył na 10 m, z trudem dociągnąłem go do pontonu. Czułem na kiju pulsujący ciężar. Po chwili kolos znów odjechał, tym razem jednak wy-brał dużo więcej linki. Takie zapasy trwały może z pięć, sześć minut, w końcu sum pokazał nam się w całej okazałości na powierzchni wody. Był ogromny. Mocno uchwyciłem potężną rybę za dolną szczękę i wciągnęliśmy go na specjalnie do tego przygotowane nosze ułożone w poprzek pontonu. Kolega orientacyjnie przyłożył miarę do suma i orzekł, że będzie mierzył na pewno powyżej 230 cm. Rzuciłem okiem na zwisający z noszy ogon ryby, który sięgał do lustra wody. Może mieć tyle! Podjęliśmy decyzję, że dokładnie zmierzymy kolosa i zrobi-my kilka zdjęć. Spłynęliśmy zatem do brzegu i delikatnie położyliśmy rybę na macie. Dokładny pomiar pokazał 233 cm! Zbiłem z kolegą „piątkę”, kolejny piękny okaz na rozkładzie bardzo mnie ucieszył. Po krótkiej sesji fotograficznej sum w znakomitej kondycji wrócił do wody, a my odprowadzaliśmy go wzrokiem, gdy majestatycznie odpływał w głębiny."
Galerie łowców znajdziesz na stronie 6 WW 11/24
Czekamy na Twoje rekordy!
Zgłoszenia przyjmujemy TU!
https://wiadomosciwedkarskie.com.pl/rekordy-na-plan/zglos-okaz