Lin 58 cm Marek Augustyniak

Pięknego lina na złoty medal złowił Marek Augustyniak w niedzielę, 30 marca br.: „Ta historia zaczęła się tydzień wcześniej. W tych dniach mieliśmy wraz z rodziną wykupioną wycieczkę zagraniczną, jednak nie było nam dane na nią pojechać. Co zrobić z wolnym tygodniem? Już wiedziałem co… Zacząłem regularnie zanęcać łowisko, które mam do-słownie na wyciągnięcie ręki. To połączone z Wisłą starorzecze, które jest zalewane w okresach, gdy jest ponad dwumetrowy przybór wody.

Powiadom znajomego:

Moja mieszanka składała się z kukurydzy, grochu, jako lepiszcza użyłem zwykłej zanęty spożywczej ze sklepu, do tego dodałem jeszcze sporo krojonych rosówek, całość wymieszałem z ziemią w proporcji 1 do 1. Po trzech dniach wziął pierwszy lin, mierzył 40 cm. Łowiłem na przy-stawkę ze spławikiem, mój sprzęt to teleskop z przelotkami, żyłka 0,20 mm bez przyponu i haczyk nr 6, na który zakładałem od 5 do 7 czerwonych robaków. W czwartek, piątek i w sobotę miałem po 3 liny, które mierzyły od 40 do 50 cm.

W niedzielę, 30 marca, nad wodą znalazłem się dopiero o 9 rano. Za-rzuciłem jedną wędkę, a drugą próbowałem przezbroić po uszkodzeniu spławika. Nawet nie zacząłem jeszcze nęcenia, gdy kątem oka spostrzegłem zanurzający się spławik. W podbieraku wylądował 50-centymetrowy lin, chwilę później kolejny. Około godz. 11 przyjechał kolega Robert, któremu złożyłem relację z wydarzeń na łowisku. Jakby na potwierdzenie tych słów zobaczyliśmy kolejny, delikatny odjazd. W chwilę po zacięciu wiedziałem, że to będzie duży „prosiaczek”. Ryba walczyła zaciekle, kołowrotek grał najpiękniejszą melodię, kolega czekał z podbierakiem. Ale lin był nieustępliwy, murował do dna i nie da-wał się od niego oderwać. Po dziesięciu minutach zapasów zobaczyliśmy go dosłownie dwa metry od brzegu. Kiedy kolega ruszył w jego stronę z podbierakiem, lin znów odjechał na wodę. To był jednak jego ostatni zryw. Przykręciłem hamulec i po chwili złotołuski wylądował w podbieraku. Z emocji dygotały mi ręce i nogi. Miara pokazała 58 cm, ale lin nie był ciężki, ważył tylko 2,74 kg. Po tej walce do końca dnia brań już nie było, ale ta ryba i tak była ukoronowaniem całego tygodnia przygotowań i wędkowania.”

 

Galerie łowców znajdziecie na stronie 6 WW 6/25.

Czekamy na twoje rekordy!

https://wiadomosciwedkarskie.com.pl/rekordy-na-plan/zglos-okaz 

Podobne wiadomości