Region, w którym na co dzień mieszkam, nie jest niestety zbyt bogaty w niebieski kolor na mapie. Na dużych zbiornikach zaporowych, niezależnie od pory roku, spotykam się z dużą presją. W związku z tym od kilku sezonów niemal całe grudniowe łowienie poświęcam na niewielkie zbiorniki, które w opinii wielu wędkujących najlepsze lata mają już za sobą. W efekcie nad wodą spotykam niewielu wędkarzy. Moi koledzy nazywają takie wody „kaczymi dołami”. Z doświadczenia wiem, że takie niewielkie zbiorniki potrafią kryć niejedną wędkarską tajemnicę.
Nieodłącznym towarzyszem grudniowych wypraw jest po prostu fatalna pogoda. Eliminuje ona większość wędkarzy, którzy powoli przestawiają się w tryb wegetacyjno-zimowy. A co z rybami? Te grudniowe są szczególnie wredne i chimeryczne, ale potrafią mieć tzw. okienka, w których biorą. Kiedy? Szczerze? Nie wiem!
Okienko brań
Na grudniowe szczupaki po prostu nie istnieje dobra pora dnia, ale jest taki moment, którego przegapić po prostu nie wolno. Wraz z kolejnymi przymrozkami esoxy zwalniają swój metabolizm na tyle, że przez większość dnia są kompletnie nieaktywne. Zarówno ludzie, jak i ryby, odczuwają podmuch zbliżającej się zimy. Nie wiem, jak Czytelnicy, ale w okresie przedzimowym mam potworny apetyt (w końcu każdy ma w sobie coś z misia). Podobnie z drapieżnikami, które zbierają kalorie na czas zimowej posuchy. Dlatego najlepszym momentem na łowienie grudniowych szczupaków jest dla mnie ten, w którym dosłownie kilka dni dzieli nas od mocnych przymrozków. Idealnie byłoby trafić na chwilę przed tym, gdy niewielkie zbiorniki pokryje cienka warstwa lodu.
W ostatnich latach pogoda potrafiła nieco namieszać i o lód w grudniu było bardzo ciężko, ale niemal rokrocznie można wytypować kilka dni, w których temperatura w grudniu drastycznie spada. Mam wrażenie, że szczupaki dostają wtedy „sygnał”. Coś w stylu: „stary, to ostatni moment żebyś najadł się do syta, potem będzie już tylko gorzej!” Wówczas okna brań w ciągu dnia mogą być dłuższe, bo ryby stają się aktywniejsze.
Na potwierdzenie tych słów przytoczę powtarzalne, grudniowe historie sprzed kilku lat, kiedy niemal cały grudzień poświęcałem na łowienie sandaczy z łodzi. Na ekranie echosondy wiele razy obserwowałem ..."
Na stronie 38 WW 12/23 Mateusz Pustuła napisał o tajnikach łowienia szczupaków z brzegu.