Zaczynamy sezon na łowisku komercyjnym

Kasia Kozłowska: „Kwiecień to miesiąc, w którym wiele profesjonalnych łowisk karpiowych (tzw. „komercji”) otwiera się po długiej, zimowej przerwie. To idealny okres, aby wybrać się nad taką wodę w celu złowienia karpi czy też amurów. Złowienie cyprinusa w takiej wodzie nie zawsze należy do łatwych zadań. Jak więc łowić na łowiskach komercyjnych w tym okresie, aby zwiększyć swoje szanse na spotkanie z bytującymi tam okazami?

Powiadom znajomego:

Wśród łowisk komercyjnych można znaleźć przeróżne wody. Wielu osobom łowiska specjalne kojarzą się wyłącznie z tzw. „wannami” i łowieniem ogromnego karpia za karpiem. Ale czy tak faktycznie jest?

Komercja komercji nierówna

Oczywiście, że nie. Na samym początku warto podkreślić, że wśród profesjonalnych łowisk karpiowych znajduje się również wiele jezior naturalnego pochodzenia, które obecnie są własnościami prywatnymi. Takie wody niejednokrotnie charakteryzują się bardzo dobrze zagospodarowanymi liniami brzegowymi, z licznymi udogodnieniami dla karpiarzy, pomostami, często nawet z domkami, które potrafią poratować w szczególności początkujących karpiarzy, którzy nie posiadają jeszcze całego ekwipunku biwakowego. To także bardzo wygodne rozwiązanie podczas wędkowania w bardzo niesprzyjających warunkach pogodowych czy też teraz, wczesną wiosną, gdy temperatura potrafi zaskoczyć.

Inne łowiska to naturalne akweny, których gospodarze doceniają piękno natury i nie ingerują za bardzo w sam teren dookoła jezior, z wyjątkiem przygotowania dojazdów na same stanowiska. Takie wody to po prostu dzikie jeziora, które charakteryzują się pokaźną ilością niemałych karpi, amurów i innych gatunków ryb, bowiem są one zarybiane regularnie.

W tym podziale nie może zabraknąć tych słynnych łowisk nazywanych „wannami”. To powstałe wskutek działalności człowieka, zazwyczaj niewielkich rozmiarów zbiorniki, charakteryzujące się niewielką średnią głębokością. Bardzo często zdarza się, że takie stawy niegdyś pełniły funkcję stawów hodowlanych. Myślę, że każdy karpiarz znajdzie najbardziej odpowiadające sobie łowisko, a w Polsce naprawdę ich nie brakuje.

Nie tak łatwo

Czy złowienie karpia na komercji to proste zadanie? Myślę, że odpowiedź może zszokować wielu z Was, jednak uważam, że to wcale nie jest takie łatwe. Oczywiście, zgodzę się z tym, że ilość karpi pływających w wodach łowisk specjalnych jest znacznie większa od tej na większości ogólnodostępnych wód, jednak warto podkreślić, że z roku na rok grono karpiarzy coraz bardziej się powiększa, a wody komercyjne bardzo często są obławiane przez kilka osób jednocześnie dosłownie 24 godziny na dobę. W wodzie znajduje się więc jednocześnie niemała ilość zestawów. Każdy z karpiarzy nęci czym innym, używa innych ze-stawów końcowych i oczywiście na włosie każdego z nich znajduje się coś innego. Po upływie pewnego czasu karpie, w szczególności większe osobniki, stają się znacznie bardziej ostrożne, płochliwe i jeśli coś jest dla nich podejrzane, to po prostu z tego rezygnują. Nie są już tak samo chętne do pobierania każdego napotkanego pokarmu jak wtedy, gdy presja była znacznie mniejsza. Dlatego należy zrobić wszystko, aby za-interesowały się one naszym zestawem końcowym. Na przestrzeni lat zaobserwowałam wiele zmiennych, które mają znaczenie podczas łowienia cyrpinusów.

Długość przyponu ma znaczenie

Przyznam szczerze, że jeszcze kilka lat temu nie przeszło mi przez myśl, aby zwracać większą uwagę na długość stosowanych przeze mnie przy-ponów (mam na myśli te wykonane z plecionki). Wszystko się zmieniło, gdy pojechałam na pewne łowisko komercyjne w Polsce i odwiedził mnie kolega karpiarz, który łowił bardzo często na tamtejszej wodzie i mógł pochwalić się spektakularnymi wynikami. Zdradził mi kilka swoich patentów, a jednym z poruszonych przez niego tematów była długość przyponów. Zapytał, czy stosuje długie przypony, czy krótkie? Pokazałam więc mój zestaw końcowy. Wtedy powiedział, że będę miała znacznie lepsze efekty kiedy zastosuje dłuższy przypon.

Pewnie wielu z Was zastanawia się teraz dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta. Wyobraźmy sobie, że na dnie leży 20 kulek proteinowych, a wśród nich znajduje się nasz zestaw karpiowy. Karp, który ma niemałe ciało, a będące jego częścią płetwy potrafią zrobić niemałe zamieszanie pod wodą wprawiając w ruch leżące na dnie smakołyki. Krótki przypon pozwala unieść się kulce na niewielką wysokość i na tle pozostałych kulek widać tę różnicę.

Widziałam sporo podwodnych nagrań, na których można dokładnie do-strzec, że karp nie jest w ogóle zainteresowany wyróżniającą się kulką.

Jeśli natomiast zastosujemy długi, czy nawet bardzo długi przypon, kulka będzie zachowywała się w sposób praktycznie identyczny jak pozostałe kulki. Będzie zinterpretowana przez karpia jako „bezpieczna”.

Od tamtej pory podczas łowienia na komercji moje zestawy końcowe zakończone są właśnie długimi przyponami karpiowymi.

Pellet na włos

Niezależnie od rodzaju komercji - czy jest to typowa „wanna”, czy naj-dziksze jezioro - pellet w tych miejscach stanowi jeden z głównych składników karpiowych zanęt. Osobiście bardzo często sięgam po tę przynętę i pellet ląduje na włosie na moim przyponie. Obserwując jednak innych wędkarzy zauważyłam, że mają oni nieco odmienne od mo-jego zdanie i pellet nie wpisuje się w ich ulubione przynęty. Uważam, że to błąd!

Jeszcze kilka lat temu był on bardziej docenianą przez karpiarzy przynętą.  Warto przypomnieć, że zestaw z kulką ..."

Na stronie 14 WW 4/24 Kasia Kozłowska zdradza swoje patenty na karpiowe łowiska komercyjne. 

Podobne wiadomości