Zimy nie są już tak srogie, jak niegdyś, i często temperatury w dzień oscylują powyżej zera. Co prawda mogą zdarzać się przymrozki i bardzo wychłodzona woda w zbiornikach stojących niekiedy pokrywa się cienką warstwą lodu. Rozwiązaniem jest wyjazd nad rzekę. Płynąca woda jest bardziej odporna na zamarznięcie przy niedużych minusach, a potrafi wynagrodzić wspaniałymi połowami. Ja wybieram przede wszystkim wolno płynące rzeki, ponieważ cenię sobie finezję wędkowania.
Zanęta - niezbędny towar feederowca
Zimowe dni są bardzo krótkie, co zmusza nas do sprawnych działań. Dlatego co możliwe przygotowuję wcześniej w domu. Nad wodą staram się być skoro świt, by nie marnować cennego czasu. W grudniu słońce wita nas dość późno, więc można się dobrze wyspać, a jednocześnie przyszykować tak, by nad wodą wszystko poszło sprawnie. Dlatego zanętę nawilżam w domu, zazwyczaj rano przed wyjazdem lub jeszcze późnym wieczorem w dniu poprzedzającym wędkowanie. Ma to jeszcze jeden wielki plus: dłonie nie zmarzną podczas mieszania suchej zanęty z zimną wodą oraz podczas przecierania jej przez sito. Mając nad wodą już gotowy towar można skupić się na rozłożeniu wędek i niezbędnych akcesoriów, by jak najszybciej rozpocząć łowy.
Moja mieszanka rzeczna składa się z jednej porcji drobnej zanęty oraz w zależności od uciągu. Woda wolno płynąca - przygotowuję jedną porcję ziemi do jokersa i jedną porcję gliny rzecznej lub, przy większym uciągu, zamiast porcji ziemi przygotowuję dwie porcje wspomnianej gliny, a spojenie mogę jeszcze zwiększyć dodając specjalny klej do zanęt. Glina oraz klej mają za zadanie związać mieszankę i spowolnić jej uwalnianie z koszyczka. Uważam, że dodatki paszowe powinny być dość skromne, ale jednak muszą się znaleźć w zanęcie, aby ich drobinki jak najszybciej zwabiły ryby w pole nęcenia.
Nie mieszam jednak wszystkiego od razu lecz przygotowuję każdy ze składników osobno. Dopiero nad wodą podejmuję ostateczną decyzję o finalnym składzie mojej mieszanki po zbadaniu warunków panujących na łowisku. Plusem takiego działania jest to, że resztki ziemi lub gliny, które zostaną po wędkowaniu (o ile nie zamokną) nie ulegają zepsuciu i nadają się na kolejny wyjazd.
Niezbędne mięsko?
W zimnej wodzie metabolizm ryb zwalnia. Stąd często wolą spożyć ..."
Na stronie 26 WW 12/24 Magdalena Szypulska zdradza tajemnice nęcenia koszyczkiem.