3 lutego 2025, 00:35
2 minuty czytania
Wiadomosci Wędkarskie
W „Galerii łowców” prezentujemy głównie historie złowienia medalowych ryb, które zostały zgłoszone przez naszych Czytelników do rubryki „Rekordy na plan”. Warto jednak pamiętać, że złowienie medalowej ryby, a zwłaszcza okazu na nowy rekord Polski, nie zawsze oznacza, że zgłoszenie zostanie przez Komisję Rekordowych Połowów uznane. Warunkiem jest przedstawienie wymaganej dokumentacji, w tym zdjęć łowcy wraz ze złowioną rybą oraz zdjęcia ryby na miarce, a w przypadku zgłoszenia w Kategorii Długości jednej z ryb z listy 12 najcenniejszych gatunków, wymagamy także, by do dokumentacji zostały dołączone nagranie lub zdjęcia dokumentujące wypuszczanie ryb z powrotem do łowiska. Ten warunek jest kluczowy, bez tego zgłoszenie nie zostanie uznane. Warto o tym pamiętać! Z taką sytuacją mamy do czynienia w przypadku zgłoszenia pięknego okazu suma, który według deklaracji łowcy mierzył 278 cm. Jest to bez wątpienia jeden z największych okazów tego gatunku, jaki został złowiony w Polsce. Dlaczego nie mogliśmy przyjąć tego zgłoszenia? Być może wyjaśni to opowieść łowcy, Łukasza Abramowicza:
Powiadom znajomego:
„Moja przygoda z rybą, na którą prawdopodobnie czeka się całe życie, wydarzyła się 21 września ub. r. Początkowo miał to być kolejny wspólny wypad z kolegami. W tygodniu przeglądaliśmy pogodę, sprawdzaliśmy stan wody w Wiśle, zastanawialiśmy się, na jakim odcinku rzeki rozbijemy obóz. Kolegom skomplikowały się jednak sprawy domowe i ze wspólnych planów wyszły nici. Po telefonie do taty podjęliśmy decyzję – jedziemy we dwójkę! Nie mogliśmy jednak za-brać ze sobą pontonu, bo przyczepkę ze sprzętem na wspólne wyprawy ciągnął jeden z kolegów, więc w piątek po pracy zapakowaliśmy do samochodu tylko podstawowy sprzęt i ruszyliśmy nad wodę. Po rozbiciu obozu zaczęliśmy przygotowania do wędkowania. Złowiliśmy żyw-ce i uzbroiliśmy zestawy. Pierwszy z nich postawiłem w warkoczu tuż za szczytem główki, a drugi przy brzegu, na spokojnej wodzie. Około trzeciej w nocy obudził mnie dźwięk sygnalizatora. Wyskoczyłem z namiotu jak wystrzelony z katapulty, nie zdążyłem nawet założyć butów. Wędzisko gięło się ku wodzie tak bardzo, że ciężko było wyjąć je z podpórki. Po zacięciu szybko do mnie dotarło, że na haku mam na-prawdę potężną rybę. Zaczęło się przeciąganie liny, raz sum był górą, raz ja. W końcu, po ok. 25 minutach, sum zaczął opadać z sił. Dociągnąłem kolosa do brzegu, w świetle latarki pokazał się ogromny pysk. Z pomiarami i zdjęciami postanowiliśmy poczekać do poranka. Zmierzenie go było dla nas wyzwaniem – profesjonalna mata i miara została w przyczepce z pontonem, my mieliśmy do dyspozycji jedynie zardzewiałą miarę o długości 2 m. Zsumowanie dwóch pomiarów dało nam 278 cm, choć z pewnością mierzenie suma „na raty” obarczone było pewnym błędem. Po krótkiej sesji fotograficznej ryba wróciła do wody, jednak sam moment wypuszczanie ryby nie został uwieczniony bo… w emocjach nie został włączony przycisk nagrywania w telefonie! I choć brak tego nagrania nie pozwolił mi na oficjalne zgłoszenie do rubryki „Rekordy na plan”, to i tak satysfakcja ze złowienia tak ogromnej ryby jest ogromna, a emocje jakie przeżyłem w czasie holu zostaną ze mną na zawsze.”
Galerie łowców znajdziecie na stronie 6 WW 2/25.
Czekamy na twoje rekordy!
https://wiadomosciwedkarskie.com.pl/rekordy-na-plan/zglos-okaz