Marcowy relaks z jaziami i kleniami

Dariusz Zgnilec: „Marzec jest moim ulubionym miesiącem jeśli chodzi o relaksacyjne łowienie. Jedna wędka UL, chlebak, mały podbierak na plecach, wodery i jazda nad wodę. Marcowe dni zazwyczaj spędzam nad górnymi odcinkami małych, roztoczańskich rzeczek uganiając się za pstrągami, ale czasami muszę się zresetować i wtedy stawiam na jazie i klenie.

Powiadom znajomego:

Wybierając się na te drapieżniki mam zupełnie inne nastawienie, niż przy łowieniu pstrągów. Podchodzę do tego całkiem na luzie, nie traktuję wyprawy jak polowania na ten jeden, największy okaz. Jest to dla mnie spacerek z wędką nad rzeką. Najczęściej jest tak, że łowiskiem są te same rzeczki, które wybieram w przypadku łowienia pstrągów. Jednak teraz jadę w przeciwnym kierunku, udając się na nizinne odcinki tych rzeczek.

Minimum sprzętu

Na jaki sprzęt łowię? Moja wędka ma długość około 225 cm, ciężar wyrzutu do 7g i paraboliczną akcję, kołowrotek w rozmiarze 1000 z przednim hamulcem, żyłka 0,14 mm i to wszystko. Co do przynęt to biorę ze sobą jedno małe pudełko, w którym prym wiodą woblery, a następnie gumy. Moje jaziowo kleniowe woblerki mają rozmiary od 1,5 cm do 3 cm i są zarówno pływające, jak i tonące. Najczęściej używam kolorów stonowanych, brudnych, czyli czarne, brązowe, zgniła zieleń, czasami z jasnymi akcentami w postaci pasków lub kropek. Jeżeli chodzi o gumy to zdecydowanie numerem 1 w moim pudełku są wszelkie imitacje larw i pijawek od Libra Lures o długości od 3 cm do 6 cm, w kolorach białym, żółtym i czarnym. Gumy zbroję główkami jigowymi wykonanymi na hakach muchowych w rozmiarach 4, 6, 8 w zależności od długości gumy, z dociążeniem z koralika wolframowego.

Na woblery

Łowiąc jazie i klenie woblerami zwykle idę w dół rzeki. Woblera pływającego puszczam z nurtem kilkanaście metrów i bardzo powoli ściągam w swoją stronę, co pewien czas zatrzymując go przy ciekawszych, moich zdaniem, miejscach, czyli przy wszelkich zwałkach, roślinach, podmytych burtach. W miejscach głębszych, np. na zakrętach, zagłębieniach lub w głębszych rynnach stosuję również woblery tonące. Jeżeli woblery nie dają oczekiwanego efektu, to całkowicie zmieniam taktykę. Być może marcowa woda jest jeszcze zimna, może płynąć pośniegówka, więc ryby nie są zbyt aktywne, aby reagować na agresywną pracę woblera? Poza tym w takich warunkach - moim zdaniem - ryby pobierają pokarm raczej w dolnych partiach wody. Wtedy przechodzę do realizacji planu B, czyli woblery zamieniam na gumy.

Na gumy

Łowiąc gumami zazwyczaj idę w górę rzeki, przynętę posyłam również w górę sprowadzając ją z nurtem w swoją stronę. W łowieniu gumami bardzo ważny jest właściwy dobór obciążenia przynęty. Należy je dobrać tak, żeby przynęta przemieszczała się nad samym dnem muskając o nie co chwilę. Spływ przynęty reguluję wędką unosząc lub opuszczając ją w miarę potrzeby, nie zapominając przy tym o obserwacji żyłki. Tak, w tym przypadku zachowanie żyłki jest dla mnie głównym wskaźnikiem brania, czyli wszelkie zatrzymania, napięcia lub przesunięcia w bok żyłki mogą oznaczać kontakt z rybą. Przy łowieniu gumami dużą uwagę zwracam na dokładne obławianie brzegów, podmytych burt jak również wszelkich spowolnień nurtu, które są potencjalnymi miejscami przebywania interesujących mnie ryb. Czasami w takim miejscu dobrze jest delikatnie przytrzymać przynętę zaburzając jej naturalną pracę, co może wywołać reakcję ryby i sprowokować wyczekiwane branie.

Nie ma nudy

Wiosenne łowienie kleni i jazi daje sporo frajdy ponieważ są to bardzo waleczne ryby, a poza tym, jeżeli wiemy, że w naszym łowisku występują te gatunki, to raczej mamy szansę na złowienie nawet kilkunastu ryb na jednym wypadzie, więc nie ma nudy. W moim przypadku, jako że głównie łowię w dolnych odcinkach rzek, w których występują pstrągi, czasami zdarza mi się też bonus w postaci ładnego potoka... "

Na stronie 42 WW 3/25 Dariusz Zgnilec zaprasza na marcowy relaks nad dolnymi odcinkami pstrągowych rzek. 

Podobne wiadomości