22 kwietnia 2025, 00:35
4 minuty czytania
Wiadomosci Wędkarskie
Grzegorz Marcinkiewicz: „Otwarcie sezonu szczupakowego to chwila, która jest zwieńczeniem nierzadko długich przygotowań. To nie tylko godziny spędzone na segregowaniu przynęt, uzupełnianiu braków czy ostrzeniu haków i przewijaniu plecionek. To też opracowywanie strategii, która pozwoli wytypować najlepsze miejsca, na nowo poznać zmieniające się po zimie rzeki lub brzegi jezior i zaplanować, gdzie odbędziemy pierwsze spotkanie ze szczupakami.
Powiadom znajomego:
Ja na pierwszy rekonesans wybieram się już w kwietniu. Sprawdzam łowiska oraz obserwuję pogodę pod kątem temperatury wody oraz migracji ryb. W kwietniu możemy zauważyć trwające w przybrzeżnych trawach tarło i na tej podstawie zaplanować majowy start. Widok szczupaków, które parami przemierzają brzegi zbiorników, nie powinien nikogo dziwić. Są to jednak ryby, które kończą cykl tarłowy. Nie spodziewajmy się zatem, że będą one aktywnie goniły nasze wabiki. Naszym celem będą ryby, które okres amorów mają już za sobą i pozostają w rejonie trzcinowisk, podwodnej roślinności i grążeli, które - choć niewidoczne jeszcze na powierzchni - pod taflą wody dają schronienie szczupakom czyhającym na łatwy łup, pozwalający im uzupełnić energię straconą podczas tarła. Wielu wędkarzy mimo wszystko omija te miejsca, frustrując się ciągłymi zaczepami i brakiem efektów w postaci atomowych brań. Trudno się dziwić, bo każdorazowo, gdy nasza przynęta utknie w jednej z podwodnych gałązek, a my chcąc wydobyć wabik będziemy nerwowo szarpali wędziskiem, skutecznie spłoszymy wszystkie potencjalne zdobycze.
Wiosenne klimaty
Początek sezonu to wciąż jeszcze chłodne noce i często piękna, słoneczna pogoda, której - szczególnie w ostatnich latach - towarzyszą bardzo wysokie temperatury. Nie miejmy złudzeń, że z tego wiosennego słońca chcemy skorzystać tylko my. Również ryby, w tym szczupaki, będą wygrzewały się w płytkiej wodzie, mając obok wszystko, czego im potrzeba: schronienie i łatwe pożywienie.
Chłodne, wiosenne noce to też znak, że wcale nie musimy zrywać się skoro świt, by trafić w okienko żerowania szczupaków, choć… warto. Wiosenne poranki to bowiem niezapomniane wschody słońca, często połączone z mgłą, co buduje wspomnienia niezwykłych krajobrazów. Po części to właśnie dlatego wyczekuję na maj, by rozkoszować się budzącą się do życia przyrodą, a nie samym poszukiwaniem wychudzonych po tarle szczupaków.
Przynęty powierzchniowe
Maj to czas na łowienie szczupaków powierzchniowo, a zatem wystarczy często kilka rzutów bezpośrednio po roślinności bądź na jej krańcu np. imitacją żaby, by na końcu zestawu zameldował się głodny zbój. Przewagą takich przynęt jest zbrojenie w podwójną kotwicę z zadziorami skierowanymi w górę. Dzięki takiej kombinacji wabik gładko ślizga się od rośliny do rośliny, a gdy szczupak zaatakuje od dołu i tak trafi na ostre groty. Warto pamiętać jednak, że - podobnie, jak w przypadku łowienia boleni - nie możemy reagować na pierwsze tempo ataku szczupaka. Sam plusk na wodzie, choć efektowny, nie oznacza jeszcze, że przynęta została pobrana i zbyt szybkie zacięcie będzie skutkowało pustym braniem i frustracją. Kluczowe jest wyczekanie momentu, w którym branie nie tylko zobaczycie, ale przede wszystkim poczujecie na blanku wędziska.
Opisana metoda co roku świetnie sprawdza się podczas spaceru wzdłuż płytszych brzegów jezior. W wielu miejscach, gdzie latem mamy prawdziwy gąszcz grążeli, wiosną powierzchnia stoi przed nami jeszcze otworem. Sprawdzą się tu również wszelkiego rodzaju „pieski” i inne powierzchniowe przynęty. Kluczem będzie jednak odpowiednie ich poprowadzenie. Nie musicie obawiać się, że Wasz wabik nie zostanie zauważony, bo szczupak to drapieżnik doskonały, który dobrze wie, co dzieje się na jego terenie. Pytanie tylko, czy ów szczupak będzie miał siłę i ochotę, by ruszyć do szybko uciekającej po powierzchni zdobyczy. Właśnie dlatego na początku sezonu polecam zwolnienie tempa i powolną prezentację. Dotyczy to również przynęt powierzchniowych.
Przynęty gumowe
Nie zawsze opisane wyżej przynęty będą tymi najskuteczniejszymi i wtedy konieczne jest zejście pod powierzchnię wody. W takich przypadkach chętnie sięgam po wabiki imitujące niewielkie ryby w rozmiarach 8-12 cm. Jest to spowodowane dostępnością pokarmu i bytowaniem właśnie takich ryb w zasięgu rzutu z brzegu. Staram się nie schodzić do dna, gdyż drapieżniki …”
Grzegorz Marcinkiewicz na stronie 42 WW 5/25 zdradza swoje sposoby na wiosenne szczupaki.