Biały sum

Karol Lasota: „Rozmawiałem z kolegami o sumach albinosach i zaraz po tym popłynąłem na sumową miejscówkę. Po kilkunastu rzutach poczułem silne uderzenie ryby. Jej widok zaparł mi dech w piersiach i odebrał siłę w ramionach…

Powiadom znajomego:

Wędkarstwo to niesamowita pasja, która nieustannie mnie zaskakuje.  Przez ostatnie szesnaście lat poświęcałem się i szlifowałem głównie techniki łowienia sumów.  Przerabiałem każdą znaną metodę, aż w końcu rzuciłem sobie prawdziwe wyzwanie, czyli łowienie sumów z belly boat. Walka i hol ogromnych ryb z belly boat wymaga wypracowania odpowiedniej techniki i niejednokrotnie wyjątkowej precyzji podczas holu. Towarzyszące temu emocje są nie do opisania. Największą rybą, którą złowiłem z belly metodą spinningową był sum mierzący 255 cm.  Dzięki wieloletniemu doświadczeniu, które nabyłem podczas setek spędzonych nad wodą godzin poświęconych studiowaniu zachowania, trybu życia, żerowania i zwyczajów sumów, doszlifowałem swoje umiejętności do perfekcji. Dzięki temu poczułem się bardzo pewnie w tej metodzie połowu i kwestia czasu stało się bicie nowych rekordów. Wydawało mi się, że zaskoczyć może mnie tylko jeszcze większa, rekordowa ryba. Bardzo się jednak pomyliłem, bo wędkarstwo lubi zaskakiwać i to w najmniej spodziewanym momencie.

Święty Graal sumiarzy

Mój przyjaciel po kiju Mateusz zapytał mnie, czy kiedyś złowiłem suma albinosa. Oczywiście myślałem o tym Świętym Graalu wędkarstwa sumowego i było to jedno z moich największych cichych marzeń, ale dobrze wiedziałem, że złowić taką rybę, to jak trafić szóstkę w totolotka. Przypomniała mi się wtedy mój przyjaciel Jarin, znakomity przewodnik wędkarski z Hiszpanii, i jego opowieść o zdarzeniu sprzed kilku lat – walce z sumem albinosem, którą wówczas niestety przegrał. Choć w hiszpańskich rzekach żyje ogromna populacja sumów i prawdopodobieństwo złowienia albinosa jest tam stosunkowo duże, to nawet tak doświadczonemu wędkarzowi się to dotychczas nie udało.

Trzynastego…

Był 13 października. Rozmawiałem z kolegami o sumach albinosach i zaraz po tym, po przybiciu „piątki”, wypłynąłem na sumową miejscówkę. Po kilku minutach i kilkunastu rzutach woblerem poczułem silne uderzenie ryby. Sum od razu wyszedł do powierzchni. Jego widok zaparł mi dech w piersiach i odebrał siłę w ramionach. Słowa się zmaterializowały. Czułem się, jakbym pierwszy raz ..."

Na stronie 38 WW 7/24 Karol Lasota opisuje swoją przygodę z białym sumem.

Podobne wiadomości