Sumy na opak

Marek Szymański: „Wszelkie reguły w wędkarstwie powstają na skutek obserwacji powtarzalnych zachowań ryb. Z upływem czasu i wraz ze wzrostem liczby wędkarzy stosujących się do tych reguł, pojawia się coraz więcej wyjątków, które są zwykle dziełem przypadku. A gdy i one zaczynają się powtarzać, powstają kolejne reguły. Tak jest również w przypadku sumów.

Powiadom znajomego:

Te wyjątki tworzące kolejne sumowe reguły mogą mieć różne przyczyny. Najczęściej są one wynikiem coraz większej wiedzy wędkarzy, co z kolei jest zbieżne jest z upowszechnieniem się sumowych technik w ostatnich latach. Im więcej wędkarzy łowi sumy, tym ta wiedza pogłębia się szybciej, odkrywane są nowe, ważne szczegóły, które z czasem, jeśli w sposób powtarzalny działają, tworzą nowe reguły. To w sumie prosty mechanizm.

Nowe prawidła

Kilkadziesiąt lat temu sum kojarzył się z głębokim dołem za ostrogą. Z czasem okazało się, że choć sumy lubią się w takich miejscach ułożyć, to nie licząc technik wertykalnych, nie jest to najlepsze miejsce łowienia sumów. Obecnie zarówno spinningiści jak i trollingowcy, ale także wędkarze stacjonarni, bardziej cenią sobie płytkie miejsca, gdzie sum wychodzi na żer. Na skutek kolejnych doświadczeń powtarzanych przez coraz liczniejsze grono wędkarzy, powstała szkoła łowienia na przykosach. Miłośnicy stacjonarki lubią podwiązywać swoje zestawy przy samym brzegu. Wiadomo również, że sumy lubią wyjść na blat powyżej ostrogi, czy przespacerować się wzdłuż opaski, jeśli tylko są tam białe ryby. W ten sposób reguła głębokiego dołu upadła, a zastąpiły ją nowe prawidła. Coraz częściej jednak na skutek presji wędkarzy sumy zachowują się wbrew regułom. Im ta presja jest większa, tym lepsze wyniki osiągają wędkarze nie stosujący się do reguł. Dotyczy to zwłaszcza przynęt oraz ich prowadzenia oraz miejsc, w których sumy są łowione.

Sprawa koloru

Regułą utrwaloną przez lata sumowego spinningu i trollingu jest duża skuteczność jaskrawych przynęt, w których dominuje kolor żółty, jaskrawozielony czy pomarańczowy. Z czasem okazało się, że reguła ta działa najlepiej na początku sezonu. Dla bardziej doświadczonych wędkarzy jest to już regułą, a dla tych z mniejszym stażem nadal wyjątkiem od reguły. W miarę upływu sezonu coraz bardziej zasadne jest założenie na agrafkę przynęty o stonowanych barwach. Jaki udział ma w tym zjawisku faktyczna zmiana preferencji sumów w ciągu sezonu, a jaki sama presja, trudno powiedzieć. Jednak jest faktem jest, że im późniejsza część sezonu, tym bardziej nietypowych kolorów warto użyć, by skusić z pozoru ślepego suma. Trzeba więc oprócz oczołomów mieć w pudełku przynęty z przewagą koloru niebieskiego, fioletowego lub czarnego. Nie inaczej jest z pozostałymi cechami sumowych przynęt. Ceniona przez sumiarzy grzechotka w woblerze przestaje działać, gdy zbyt wielu wędkarzy stosuje ją na danym łowisku. W drugiej połowie lata baryłka ustępuje skutecznością smukłym woblerom. Bywa i tak, że w wodach z dużą presją wobler w ogóle przestaje działać, a efekty, najpierw przypadkowe a z czasem regularne, osiągają ci spinningiści, którzy zamiast powierzchniowego woblera założą na agrafkę zapomnianą lekką wahadłówkę lub wirówkę.

Sprawa kursu

Kolejną regułą, która dość szybko została złamana przez wędkarzy trollingowych, jest pływanie zawsze pod prąd. Okazało się bowiem, zwłaszcza na rzekach z dużą presją, że warto też spłynąć z prądem. Przy okazji odkryliśmy, że sum bez problemu atakuje przynętę prowadzoną z prędkością nawet 8 km/h. Oczywiście prowadzenie woblera z prądem możliwe jest tylko we wcześniej rozpoznanym łowisku, gdyż w miejscach zbyt zaczepowych szybko spowoduje opróżnienie pudła z przynętami. Odstępstwem od tej reguły były u mnie regularne brania sumów na ostrych zwrotach, gdy wobler się zatrzymywał, by po chwili ostro zapracować. Odkrycie tego sposobu znów było dziełem przypadku w sytuacji, gdy uciekałem ze zbyt płytkiej wody na przykosie. Za czasem jednak pływanie dynamiczne, z częstą zmianą kierunku i przecinaniem woblerem nurtu pod różnymi kątami, stało się dla mnie regułą. Podobnie zresztą jak napływanie na dobrą ostrogę po skosie z prądem tak, by wobler spadł z zalanych kamieni ostrogi w dołek, zamiast wdrapywać się po jego stoku na kamienie, jak to ma miejsce podczas klasycznego napływania pod prąd. Jest to łowienie kosztowne, ale warte zastosowania na dobrych ostrogach.

Reguła odległości

Kolejne łamanie reguł dotyczy odległości, w jakiej trollingowy wobler powinien pracować od łodzi. Dawniej, gdy chciałem, żeby mój załogant złowił rybę, to …”

Marek Szymański na stronie 16 WW 7/25 zdradza, jak łowić sumy, gdy reguły zawodzą.