26 września 2025, 00:40
2 minuty czytania
Wiadomosci Wędkarskie
Z roku na rok zgłaszanych jest coraz więcej medalowych linów, a wśród nich wiele przekracza próg na złoty medal. Mariusz Szwichtenberg może pochwalić jednym nich:
Powiadom znajomego:
„Łowię od dzieciństwa. Wędkarską pasją zaraził mnie mój tata. Pamiętam wspólne wyprawy nad rzekę. Tato łowił pstrągi, a ja cierniki. Od tamtej pory wędkuję regularnie, a gdy skończyłem 16 lat zacząłem wędkarstwu poświęcać jeszcze więcej czasu i starałem się podchodzić do niego bardziej profesjonalnie. Większe zaangażowanie, zdobyta wiedza i doświadczenie pozwoliły mi łowić coraz okazalsze ryby.
Kolejną w tym sezonie zasiadkę zaplanowałem w ostatni weekend czerwca nad jeziorem Salińskim. To akwen jedyny w swoim rodzaju, bo woda w nim ma kolor herbaty. Jest to jezioro rynnowe, ma powierzchnię około 70 ha, jest mocno zarośnięte, a dominującą rośliną jest grążel żółty. Dno przeważnie jest muliste. Jest przy tym niezwykle urokliwe, miedzy innymi za sprawą rozwiniętej linii brzegowej i trzech wysp z licznymi zatoczkami. W jeziorze jest sporo wyrośniętych linów, są szczupaki, okonie i płocie, a także węgorze, karasie, leszcze i karpie. W jeziorze Salińskim łowię od ponad 10 lat, znam każdy jego zakątek. Wędkowanie rozpocząłem od przygotowania zanęty. Do mieszanki zanętowej z paczki dodałem kukurydzę słodką z puszki, płatki owsiane, a w wodzie do namoczenia zanęty rozrobiłem melasę. Dodałem także pewną ilość białych robaków. Mój zestaw to klasyczny feeder z koszyczkiem. Łowiłem raczej delikatnie, przypon zawiązałem z żyłki 0,12 mm, a na haczyk numer 12 zakładałem ziarno kukurydzy i trzy białe robaki. Zanęcałem tylko tym, co zmieściło się do koszyczka zanętowego. Branie medalowego lina nastąpiło w chwili, gdy byłem od zestawów oddalony na kilkanaście metrów. Zanim zdążyłem dobiec wędzisko było już wygięte w pół. W chwilę po zacięciu zorientowałem się, że na przynętę skusiła się naprawdę ładna ryba. Walczyła tak moc-no, iż byłem przekonany, że to sporych rozmiarów karp. Walka prze-ciągała się, serce waliło mi jak oszalałe. Jakież było moje zdziwienie, gdy w ostatniej fazie holu zorientowałem się, że to jednak nie karp, a ogromny lin! Ucieszyłem się, bo pomimo tak delikatnego zestawu udało mi się go szczęśliwie wyholować. Lin ważył 3,29 kg i mierzył 57 cm. To mój rekord życiowy, ale jestem przekonany, że w jeziorze Salińskim pływają liny o wiele, wiele większe.”
Galerie łowców znajdziecie na stronie 6 WW 10/25.
Czekamy na twoje rekordy!
https://wiadomosciwedkarskie.com.pl/rekordy-na-plan/zglos-okaz