Kleń 60 cm Marcin Safin z m. Nowa Dęba

Duże klenie są trudnymi przeciwnikami. Choć występują dość powszechnie w mniejszych i większych rzekach w całej Polsce, a także w wielu zbiornikach, głównie zaporowych, to kleniem na złoty medal może pochwalić się niewielu wędkarzy. Jednym z niech jest Marcin Safin z m. Nowa Dęba:

Powiadom znajomego:

„Mój tata jest myśliwym, podobnie jak moi dwaj bracia, ale w moim przypadku to wędkarstwo okazało się silniejszą pasją. Wędkować zacząłem jako dziesięciolatek. Początkowo łowiłem na spławik w pobliskim stawie. Z czasem to właśnie spinning pochłonął mnie całkowicie. Doświadczenie zdobywałem łowiąc szczupaki, a także okonie. Za sprawą niezłych wyników szybko dorobiłem się w koleżeńskim gronie ksywki „Szczupar”. Ciągle potrzebowałem nowych wyzwań, dlatego zacząłem skupiać się na celowym łowieniu innych gatunków, niż szczupaki i okonie. To doświadczenie zaowocowało dobrymi wynikami w zawodach wędkarskich, jednak z  czasem skoncentrowałem się na ulubionych gatunkach i próbie złowienia jak największych okazów.

Na kolejną wyprawę wybrałem się wraz z kolegą w sobotę, 21 czerwca, a naszym łowiskiem było  Jezioro Tarnobrzeskie. Początkowo pływaliśmy za szczupakami, ale szybko nam się znudziły. Padło hasło: „Płyniemy na klenie”. Jest ich w tym akwenie sporo. Nie raz i nie dwa próbowaliśmy się do nich dobrać, ale bez większych rezultatów. Jednak tam, gdzie zwykle je spotykaliśmy, nie mogliśmy ich zlokalizować. Sfalowana woda nie pozwalała ich dostrzec. Niezrażeni sytuacją zaczęliśmy wędkowanie. Kolega złowił klenia powyżej 40 cm, po chwili drugiego. Warunki mam sprzyjały, klenie nie były tak ostrożne jak zwykle. Kolejne branie. Tym razem 50 centymetrowy kleń skusił się na moją przynętę, a dosłownie kilka minut później w woblera strzelił kolejny – ten miał 53 cm! Nie do wiary, dwie pięćdziesiątki w ciągu paru minut! Gdy jednak wiatr ucichł brania ustały jak nożem uciął. Postanowiliśmy spróbować szczęścia w kolejnej zatoce. Pod nawisami drzew widoczne były sylwetki kleni, ale gdy tylko nasze przynęty wpadły do wody wszystkie ryby zniknęły. Kolejne próby bez efektów. Nie mamy czego szukać nad wodą… Zatem decyzja: ostatni rzut i spływamy. Wobler przypominający owada z nóżkami wylądował pod drzewem. Widzę, że przynętą zainteresowała się ładna ryba. Wstrzymałem oddech… Ryba odpuściła, ale po chwili znów wróciła, nie zdecydowała się jednak na branie. Nerwy miałem napięte jak struna… Kleń kręcił się nerwowo w pobliżu przynęty. Gdy w końcu delikatnie poruszyłem wędziskiem i przynęta zasmużyła po powierzchni wody ryba błyskawicznie ją zaatakowała. Po zacięciu kleń zaczął walczyć z takim impetem, że zacząłem obawiać się o to, czy sprzęt wytrzyma. Szukając kryjówek wbijał się w roślinność, musiałem więc sobie radzić zarówno z walczącą rybą, jak i z kilogramami zielska na lince. Jednak z czasem ryba opadła z sił i za trzecim podejściem dała się podebrać. Położyliśmy kloca na miarkę - 60 cm! Rekord życiowy i emocje, których nigdy nie zapomnę.”  

 

Decyzją komisji Rekordowych Połowów team Marcin Safin otrzymuje nagrody ufundowane przez firmę Konger: kołowrotek Konger Spirado Method Feeder LC 330 FD i żyłkę Konger Steelon FC Basic 0,16 mm/150 m

Galerie łowców znajdziecie na stronie 6 WW 10/25.

Czekamy na twoje rekordy!

https://wiadomosciwedkarskie.com.pl/rekordy-na-plan/zglos-okaz