Czy rzucające się w oczy kolory żyłek nie odstraszają karpi? Coraz częściej widzę na kołowrotkach takie właśnie czerwone lub żółte żyłki. Jedna czy dwie kulki na włosie? Co lepiej zastosować? Czy jest sens stosowania tzw. kamuflażowych ciężarków? Przecież karp chyba nie jest w stanie rozróżnić, czy jest to rzecz sztuczna, czy naturalna?
Marcin Pospieszalski z Katowic zadał pytanie dotyczące kolorowych żyłek: Czy rzucające się w oczy kolory żyłek nie odstraszają karpi? Coraz częściej widzę na kołowrotkach takie właśnie czerwone lub żółte żyłki.
Kolorowe żyłki to wcale nie jest wymysł ostatnich lat. Dawno temu, bo w latach 60. ubiegłego wieku, dostępne już były tzw. tęczówki, czyli żyłki o zmieniających się kolorach. Jednak rzeczywiście w ostatnich latach coraz więcej firm oferuje kolorowe żyłki (ale także plecionki). Do niedawna nad łowiskami karpiowymi można było zobaczyć kołowrotki z nawiniętymi przezroczystymi, zielonymi, brązowymi, czarnymi, rzadziej beżowymi lub białymi żyłkami. Tak czy inaczej cały czas trwała dyskusja, który kolor jest najlepszy, czyli najmniej widoczny w wodzie. Widoczność żyłki w największym stopniu zależy od podłoża, a także koloru wody. Przecież w zmąconej wodzie stawu w ogóle nie ma mowy o dostrzeżeniu żyłki. Piszę tu wyłącznie o aspekcie wizualnym, gdyż obecność żyłki w wodzie jest dla ryb wyczuwalna także za sprawą dotyku, ale to już zupełnie inna sprawa. Problem zaczyna się, kiedy mamy zamiar łowić w wodzie czystej. Znakomitym rozwiązaniem okazała się żyłka z fluorocarbonu. Jest ona niemal niedostrzegalna w wodzie (przynajmniej dla ludzkiego oka). Mimo że jest tonąca, nie wszystkim jednak ona odpowiada, ponieważ jest niezwykle podatna na skręcanie. Kilka lat temu zaczęto oferować z kolei coś zupełnie przeciwnego – żyłkę o mocnym, krwistoczerwonym kolorze. Okazuje się, że czerwony kolor nie jest przypadkowy, tak przynajmniej mówi nauka zwana optyką. Otóż czerwone widmo najszybciej staje się niewidoczne wraz ze wzrostem głębokości. Tak więc już na 2–3 m czerwona żyłka przestaje być widoczna.
Inna sprawa to kolorowe plecionki. Sam je stosuję (fluorescencyjny zielonkawy lub żółty), ale to z zupełnie innego powodu. Plecionek używam zazwyczaj w trudnych łowiskach, pełnych podwodnych przeszkód. Ich rzucający się w oczy kolor jest znakomicie widoczny ponad powierzchnią wody, nawet o zmroku (wystarczy oświetlić linkę latarką czołową). To zdecydowanie pomaga w lokalizacji kierunku, w którym płynie ryba – ważne głównie podczas holu ze środka pływającego.
Kolejny list został podpisany przez Artura Marca z Cieszkowa: Jedna czy dwie kulki na włosie? Co lepiej zastosować?
Tego typu pytania pojawiają się dość często. W większości przypadków wybieramy oczywiście pojedynczą przynętę, leżącą na dnie lub pływającą. W dodatku jedna kulka na włosie zdecydowanie pomoże nam w dalekich rzutach. Należy zdawać sobie sprawę, że założenie drugiej kulki znacznie może skrócić rzut. Kiedy wokół zestawu rozrzucone są kulki zanętowe, pojedyncza kulka na włosie jest dla karpia najmniej podejrzana, bo wygląda jak wszystkie inne wokół. Jednak zdarzają się sytuacje, kiedy konieczność, a może intuicja podpowiada nam, że dwie kulki będą lepszym rozwiązaniem. Tutaj jednak mamy dwie opcje: dwie kulki tonące lub bałwanek, czyli tonąca plus pływająca.
Najczęściej stosujemy podwójną przynętę, kiedy chcemy uniknąć brań mniejszych karpi lub ryb innych gatunków. Często stajemy przed alternatywą – jedna kulka o dużej średnicy, czy też dwie mniejsze. Uważam, że to drugie rozwiązanie jest o wiele lepsze. Duża pojedyncza przynęta wśród karpi może wzbudzać podejrzenia, zwłaszcza kiedy kulki zanętowe są zupełnie inne. Natomiast dwie kulki o średnicy 18 czy nawet 20 mm wyglądają nadal jak dwie kulki zanętowe leżące na dnie obok siebie. Nieco inaczej jest z bałwankami. Ważne jest, aby odpowiednio dobrać wyporność takiego zestawu, tzn. tak dobrać wielkość kulki pływającej, aby równoważyła masę kulki tonącej. Wówczas tworzy się zestaw neutralny, który lekko osiada na dnie i podczas brania nie stawia rybie prawie żadnego oporu. Podczas dłuższych zasiadek warto mieć w pogotowiu zestawy przyponowe przygotowane do łowienia zarówno na jedną, jak i na dwie kulki. Bywa, że karpie żerują bardzo delikatnie i w żaden sposób nie da się ich zaciąć na dwie przynęty. Wówczas skuteczna może być zmiana na zestaw z jedną kulką.
Artur zapytał również o kamuflaż ciężarków: Czy jest sens stosowania tzw. kamuflażowych ciężarków? Przecież karp chyba nie jest w stanie rozróżnić, czy jest to rzecz sztuczna, czy naturalna?
Jeżeli na czystym, piaszczystym dnie położymy zestaw z czarnym ciężarkiem i unoszącą się nad dnem plecionką przyponową, mamy duże szanse, aby karp z daleka omijał taki zestaw. Jeżeli jednak znajdzie się on na dnie pokrytym ciemnymi osadami dennymi, z którego w dodatku wyrasta roślinność podwodna, możemy być niemal pewni, że ryby nie zwrócą uwagi na leżący zestaw. Coraz większa waga, jaką karpiarze przykładają do kamuflażu, przekłada się także na pojawianie się odpowiednich produktów. Ciężarki z kamienia znane są od dawna. Mają jednak tę wadę, że są lekkie i nie nadają się do dalekich wyrzutów. Pomysłowość producentów jest jednak nieograniczona. Coraz popularniejsze są ciężarki kształtem naśladujące naturę. Wyglądają jak muszle, patyki lub kawałki drzew pokryte racicznicami. Być może bardziej działa to na zmysły karpiarzy niż karpi, ale do końca wcale nie jestem o tym przekonany. Dość często używam ciężarków, które wierzchnią warstwę mają pokrytą przyklejonym piaskiem czy cząsteczkami naturalnych dennych osadów. Takie ciężarki, przy odpowiednio dobranym kolorze, całkowicie stapiają się z dnem, co na pewno ma wpływ na postrzeganie ich (lub raczej na niepostrzeganie) przez karpie.
Zdjęcia Przemysław Mroczek
NA PYTANIA ODPOWIADA Przemysław Mroczek
Artykuł z WW 11/2017
Chcesz coś sprzedać lub kupić, oferujesz usługi, szukasz pracownika lub pracy?
Kolorowe żyłki, kulki, kamuflaż ciężarków komentarze opinie